Czasem małe jest lepsze

Czasem małe jest lepsze

Nie wszyscy muszą jeździć w Tatry. Nie ma dwóch zdań, że tamtejsze górskie szczyty zapierają dech w piersiach. Jednak tłumy turystów, dzieci ciągnięte przez rodziców na siłę nad Morskie Oko, masa fotografujących się na tle Giewontu ludzi, którzy tak naprawdę nic nie wiedzą o górach… To wszystko może zniechęcić do udania się kolejny raz w tatrzańskie rejony. Czasami lepiej wybrać opcję mniej spektakularną, ze znacznie niżej położonymi wierzchołkami, ale za to cieszyć się przyrodą i wędrówkami w spokoju. Dobrą propozycją dla osób znudzonych i zmęczonych tłumami na Krupówkach czy w Dolinie Pięciu Stawów wydają się Bieszczady. Tam też są góry, chociaż zdecydowanie mniejsze. Jest na co popatrzeć i można rozkoszować się zielonym pejzażem z każdej strony. Szlaki turystyczne nie są tak popularne, a przez to tak zatłoczone jak w Tatrach. Jeśli ktoś nie ma potrzeby wspinania się na wysokie szczyty, a po prostu kocha góry i przyrodę, to naprawdę powinien zastanowić się, czy Bieszczady nie mogłyby zastąpić Tatr w jego wakacyjnych lub weekendowych planach. Zamian czegoś większego na mniejsze wcale nie musi oznaczać rezygnacji z marzeń. Czasami to, co mniejsze, ma znacznie więcej uroku i inne zalety, które warto wziąć pod uwagę. Kto nigdy nie spróbował wyjazdu w Bieszczady, ten nie wie, co traci.